Konflikt może być dobry dla naszej relacji, a o siebie zawsze warto się troszczyć. O tym, jak kształtować relacje pomiędzy osobami realizującymi
wspólny projekt mówi psycholożka, terapeutka i trenerka, Ilona Goszczyńska.
Już wkrótce młodzi menedżerowie kultury wraz z bibliotekarzami zaczną realizować swoje projekty. Co zrobić, aby w takich parach - różniących
się wiekiem, doświadczeniem, statusem - pojawiło się zaufanie?
Ilona Goszczyńska: Na pewno wiarygodność jest taką cechą, która procentuje pojawieniem się zaufania. Animator nie może być osobą niewiarygodną,
bo nie pociągnie za sobą ludzi, nie pociągnie zadania. Wiarygodność z kolei pojawia się w efekcie spójności. Mówi się, że osoba wiarygodna, to taka,
która w sposób uporządkowany i spójny przekazuje komunikaty emocjonalne i merytoryczne. Brak takiej spójności odbiorcy od razu potrafią wychwycić -
to jest uwarunkowane fizjologicznie.
|
|
fot. Marta Zabłocka |
Ilona Goszczyńska spotkała się z uczestnikami projektu "Młodzi menedżerowie kultury w bibliotekach" - poprowadziła warsztaty komunikacyjne, w których wzięli udział zarówno młodzi menedżerowie jak i bibliotekarze |
Brakuje nam kompetencji dotyczących komunikacji - a są one potrzebne, Warto zdawać sobie sprawę z tego braku - wiedzę zawsze można uzupełnić, ale trzeba
sobie uświadamiać, że to w ogóle jest potrzebne.
Wiedza to jedno, a drugie - konkretne umiejętności. Na przykład informację zwrotną często traktuje się jako okazję do tego, żeby kogoś opieprzyć - a
nie na tym polega jej rola. Warto wprowadzić zwyczaj informowania się też o tym, co wyszło, co dodaje energii, co było ok. Potwierdzanie wpływu i znaczenia
mocnych stron mobilizuje do rozwoju.
Ale jak to zrobić, żeby takie zasady wprowadzić?
Trzeba ze sobą po prostu usiąść i w rozmowie uzgodnić. Aby rozmawianie ze sobą i o sobie stało się nawykiem, na początku warto dopytywać - co zrobiłam
dobrze, co ci się podobało. Istotne jest też otwarcie na partnera i informowanie o tym, że nas pozytywnie zaskoczył - zrobił coś znacznie lepiej, niż
się spodziewaliśmy.
Jestem za tym, żeby w początkowej fazie współpracy zawrzeć ze sobą kontrakt dotyczący realizacji tego projektu. W kontrakcie umawiamy się na szereg rzeczy:
jak się ze sobą komunikujemy, na ile jesteśmy dla siebie dostępni, jak się do siebie zwracamy, kto kiedy do kogo dzwoni, itd. Znam na przykład parę emerytek,
które codziennie do siebie dzwonią, znają się od lat, bardzo się lubią, ale mają regułę - ja dzwonię do ciebie w parzyste dni, ty do mnie w nieparzyste.
Prosta zasada podziału kosztów wzmacnia relację obu pań.
Kontrakt ma oczywiście prawo się zmieniać.
Potrzebna jest jeszcze wiedza na temat kryzysów i konfliktów, bo są one naturalnym elementem. Ważne jest, żeby w takich momentach nauczyć się zwracać
do siebie, a nie załatwiać te sprawy na zewnątrz naszej relacji.
Pozostają jeszcze relacje z całym otoczeniem projektu. Kto jest nadawcą komunikatów - na przykład dla prasy? To są rzeczy, o których zawsze trzeba porozmawiać
na początku.
Jak powinno wyglądać takie zawarcie kontraktu? Z jednej strony powinno się to zrobić, żeby wzajemne relacje były jasne. Z drugiej - może to być
moment niezręczny. Ludzie, którzy realizują razem projekt przecież się znają, zazwyczaj lubią, a tu nagle zawarcie kontraktu - które kojarzy się z transakcją
handlową.
Musimy pamiętać o tym, że relacja też jest transakcją. W umawianiu się nie ma nic złego. Bywa, że ludzie nawet w bliskich związkach potykają się o to,
czego nie dogadali między sobą. Nie ma nawyku takiego uzgadniania szczegółów relacji i często brakuje do tego umiejętności, ponieważ dobry kontrakt to
jest nazwanie i ujawnienie swoich potrzeb: ile potrzebuję samodzielności, wsparcia, uznania.
Warto nauczyć się mówienia wprost o swoich potrzebach i docenić rolę pytań, które pomagają się otworzyć drugiej osobie.
Jeżeli rozpoznamy, określimy i nazwiemy własne potrzeby, i na tym zbudujemy nasze kontrakty - to powstanie między nami partnerstwo.
|
fot. Kamila Szuba |
A co, jeśli kontrakt nie działa?
To też należy ze sobą na początku ustalić - co zrobić w takiej sytuacji. Kontrakt ma pracować, ma spełniać swoje zadania. Dlatego potrzebna jest obustronna
otwartość. Jeżeli pojawiają się kłopoty - trzeba siedzieć, gadać, szukać rozwiązań, bo największą mądrość na temat relacji mają właśnie dwie pozostające
w niej osoby.
Otwartość oznacza też to, że jedna osoba dowiaduje się od drugiej nowych rzeczy o sobie. Że po to między innymi realizują ten projekt, żeby zdobyć wiedzę
na własny temat. To, zwłaszcza w wymianie międzypokoleniowej, z jaką mają do czynienia młodzi menedżerowie i bibliotekarze - jest niebywałą wartością.
Tu wracamy do roli informacji zwrotnej.
Normalne jest, że w trakcie projektu odczuwamy dyskomfort związany z destabilizacją naszego życia. Mamy mało czasu, zaniedbujemy coś z powodu realizacji
projektu, pojawia się złość, zdenerwowanie. To jest normalne. Warto mówić sobie nawzajem, że takie rzeczy się w nas dzieją.
Co jeszcze powinno się znaleźć w takiej relacji, żeby była ona udana?
Obie strony powinny się o siebie troszczyć, z taką "czułością na środku dłoni" - jak u Herberta.
Inna wartość polega na ciągłym analizowaniu tego, co się dzieje.
W pewnym momencie zaczęłaś mówić o sytuacjach trudnych, kryzysach. Jak się wtedy komunikować?
Pożytek z kryzysu polega właśnie na tym, że on wymusza komunikację. Kipią emocje, konflikt to jest często taki moment, kiedy się je ujawnia. Można korzystać
z różnych technik otwierających. Są osoby, które potrafią przyjść i powiedzieć: "wkurzasz mnie". Są też i takie, którym łatwiej będzie to napisać.
Nie bagatelizujmy pierwszych oznak pojawiającego się konfliktu. Tu nie chodzi o roztrząsanie byle czego, ale o decyzję - czy już wkroczyć do akcji, czy
jeszcze odpuścić. Konflikt często wynika z nagromadzenia spraw niezałatwionych, nieujawnionych, więc starajmy się trzymać barometr w ręce i zauważać,
jeżeli zaczyna dziać się źle.
Można też robić bilans z samym sobą. Wystarczy podzielić kartkę papieru na dwie części - z jednej strony wypisać plusy, z drugiej minusy - ci mi się
podoba, a co nie jest ok. Potem znowu trzeba podjąć decyzję - co ujawnić i kiedy.
Oczywiście, każdy z nas jest inny. Dla jednego ważne będą przede wszystkim relacje, dla drugiego - twardy, mierzalny efekt. Różnimy się w dążeniu do
stabilizacji lub zmiany. Dla niektórych ważniejsze będą nagrody wewnętrzne - czyli dobre samopoczucie, a dla innych zewnętrzne, czyli opinie, oceny
osób trzecich . To wszystko powoduje różnice w tym, co kogo denerwuje i kiedy.
Mówisz o rzeczach ważnych, ale trudnych. Wiedza o potrzebach, jasne komunikaty - to wszystko wymaga dużej wiedzy i świadomości samego siebie.
To o czym mówię, to nie jakaś wiedza tajemna, potrzebujemy jej wszyscy. Są tacy, którzy wierzą w moc otwartej komunikacji budowanej na tym, co w każdym
z nas najlepsze.
Olga Mickiewicz
|