NieChybnie - niebanalna sztuka użytkowa

projekt koordynowany przez Asię Surmę (MMK), luty 2010, Chybie

_DSC0533
na zdjęciu Asia Surma (MMK) oraz Anna Zachurzok (instruktorka GOKu w Chybiu, czytaj wywiad!)

posłuchaj relacji autorstwa Olgi Mickiewicz

Asia Surma, ma 17 lat i jest członkinią nieformalnej, chybskiej grupy „Aktyw. Kilka miesięcy temu na pytanie: Jaki jest cel Twojego projektu? Odpowiadała: „chcę aby realizacja projektu zmieniła nastawienie mieszkańców mojej gminy do otaczającego nas świata. Chcę aby młodzież uzmysłowiła sobie, że wiele potrafi... wystarczy, że w siebie uwierzy! Celem projektu jest również dotarcie do starszych  mieszkańców mojej gminy i pokazanie im, że inne nie oznacza gorsze, w tym przypadku przeciwnie, lepsze bo: ekologiczne, zrobione własnoręcznie... i modne ”

I tak też się stało. Projekt „NieChybnie- niebanalna sztuka użytkowa” składał się z cyklu  spotkań z osobami zajmującymi się designem  oraz z warsztatów,  w  trakcie których uczestnicy wykonywali przedmioty codziennego użytku( z rzeczy powszechnie uznawanych za niepotrzebne śmieci). Zajęcia prowadziły:  Marta Wójcicka, Dorota Pakuła i Gosia Lipińska z PG13. 24 kwietnia 2010r.  młoda menedżerka kultury zaprosiła wszystkich mieszkańców Chybia na finał projektu . Przybyli goście przecierali oczy ze zdumienia… Spodziewali się, że to będzie niezwykłe wydarzenie, ale nie zdawali sobie do końca sprawy, że będzie to coś tak niesamowitego! Grupa Aktyw stworzyła coś niebywale zaskakującego. Wytłoczki w których zakupujemy jaja zamieniły się w lampy, stare reklamówki zyskały nową wartość- trwałych toreb ekologicznych, powykrzywiane winyle służyły  za miski na chipsy, itd. Gdyby tego było mało dla przybyłych gości przygotowano koncert grupy perkusyjnej „Mniej więcej”, mini- warsztaty designerskie, wystawę fotografii oraz ich multimedialny pokaz.
Grupa Aktyw ma jeszcze wiele ciekawych pomysłów i jest pełna pozytywnej energii, którą z pewnością spożytkuje przy realizacji kolejnych ciekawych projektów.

tekst Anna Łukawska

 

 

Martwię się tym, że nic już w życiu ważnego nie wymyślę
z Asią Surmą rozmawia Olga Mickiewicz


Jak to? Masz dopiero 17 lat.

Tak, ale wszyscy ci, którzy wymyślili coś naprawdę wielkiego, byli bardzo młodzi. Kiedy Ingvar Kamprad założył IKEĘ, miał 17 lat.

Wymyśliłaś przecież własny projekt – „Niechybnie - niebanalna sztuka użytkowa”. Na czym on polegał?

To połączenie ekologii i designu. Opiera się na pomyśle, że można projektować i wytwarzać rzeczy użytkowe ze śmieci. Trwa on już bardzo długo, od listopada. To właśnie wtedy zaczęliśmy spotykać się w ośrodku kultury w Chybiu i wymyślać, jak robić rzeczy ze śmieci według własnych pomysłów.

Wy – czyli kto?

My – czyli grupa Aktyw. Jesteśmy młodymi ludźmi, którzy chcą zrobić coś ciekawego w Chybiu. Działamy w naszym ośrodku kultury, bierzemy udział w organizowaniu różnych wydarzeń kulturalnych.

Od czego zaczęły się wasze spotkania?

Zaczęliśmy się spotykać po to, aby pracować nad pomysłami projektów. Pani Ania Zachurzok, nasza instruktorka z GOK-u, pracowała z nami tak, aby z naszych pomysłów powstały konkretne projekty. Jeden z nich, właśnie mój – zdobył dofinansowanie z programu MMK a potem – także z Make a Connection.

Jak udało ci się zdobyć drugie dofinansowanie?

Wysłałam swoje zgłoszenie, które się spodobało i dostałam zaproszenie na szkolenie. Wszystkie osoby, które zakwalifikowały się na szkolenie, dostały dofinansowanie. Zaproszenie było dla dwóch osób – wiadomo było, że ja jadę na pewno, ale kto ze mną? W naszej grupie urządziliśmy losowanie – w taki sposób stworzyliśmy listę, jeżeli pierwsza osoba by odpadła, pojechałaby następna z listy.

Zdobyliście dofinansowanie – co dalej?

Zaczęliśmy spotykać się po to, aby ustalić szczegóły naszej pracy. Zaczęło się od wielkiej zbiórki śmieci, w której wzięły udział wszystkie chybskie przedszkola i podstawówki z całej gminy. Dzieciaki bardzo chętnie włączyły się w tę zbiórkę. Ustaliśmy, co jest nam potrzebne, co kiedy zbieramy. Ale to właśnie ze zbiórką wiąże się nasz kryzys.

Na czym polegał?

Dostaliśmy ogromną ilość śmieci. Mówiliśmy wcześniej, że słoiki, puszki, butelki, itd. mają być czyste, bez etykietek, ale mimo wszystko dostawaliśmy też śmieci brudne. Najgorzej było z butelkami po mleku, w których coś zaczynało już żyć własnym życiem.
Nie wszystkim chciało się je czyścić. Na pierwsze spotkania przychodziła cała nasza grupa, ale w końcu zostałyśmy we dwie z górą brudnych odpadów. Do tego doszły też problemy w naszej grupie, niektórym było przykro, że to nie ich projekt przeszedł, tylko mój. Na szczęście pani Ania wpadła na pomysł, żebyśmy wszyscy razem pojechali do kina – potem było już lepiej.

Oczyściliście śmieci – co się potem z nimi działo?

Potem przyszedł czas na wykłady i warsztaty. Najpierw przyjechała do nas Katarzyna Pełka, która pracuje w Śląskim Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie. Spotkanie dotyczyło designu. Dowiedzieliśmy się, skąd się wziął, gdzie ma swoje początki, jakie obecnie zajmuje miejsce w sztuce, czemu zawdzięcza tak ogromną popularność. To, że coś jest designerskie- nie oznacza tylko, że jest ładne i fajnie wygląda. Designerskie rzeczy są również praktyczne i wytrzymałe, są skórą dla rozwijającej się technologii. To właśnie mówiła Katarzyna Pełka.

Potem były dwudniowe warsztaty prowadzone przez Martę Wójcicką, Dorotę Pakułę i Gosię Lipińską z grupy PG13. Podsunęły nam one mnóstwo pomysłów na to, jak można wykorzystywać śmieci, pokazywały, jak zrobić lampę z butelek, albo stół ze sprasowanych reklamówek.
Potem spotykaliśmy się już sami i robiliśmy kolejne przedmioty, wykorzystując pomysły, które podsunęły nam dziewczyny.
Wybraliśmy się też do Cieszyna, gdzie miało być pięć wystaw związanych z designem. Niestety, trzy zostały zlikwidowane, ale pozostałe dwie mogliśmy zobaczyć.

Śmieszna historia wiąże się z warsztatami, a właściwie z taśmą zaciskową – potrzebna nam była w trakcie zajęć do tworzenia lamp z plastikowych butelek, które za pomocą tej taśmy łączyliśmy ze sobą. W pewnym momencie zabrakło nam jej – musiałam pójść do sklepu. My wszyscy nazywaliśmy te tasiemki „tretytki” – ale pomyślałam, że sprawdzę, jaka jest prawdziwa nazwa, żeby się nie wygłupić. Szłam do sklepu i powtarzałam sobie: „taśma zaciskowa, taśma zaciskowa”. Okazało się jednak, że sprzedawca w ogóle nie wiedział, co mam na myśli! Zapytał, do czego będę używać tej taśmy, ale przecież nie mogłam mu powiedzieć, że do łączenia ze sobą śmieci! (śmiech)W końcu pokazałam mu, co chcę kupić, a sprzedawca na to: „a, tretytki, trzeba było od razu tak mówić!”.

Finał już za nami – można było obejrzeć niesamowitą wystawę, efekt kilku miesięcy waszej pracy, ale co stanie się dalej z przedmiotami, które stworzyliście?

Mamy zamiar zorganizować objazdową wystawę, która odwiedzi wszystkie szkoły i przedszkola, które wzięły udział w zbiórce śmieci. Chcemy pokazać, co można zrobić ze śmieci.

Jak właściwie wpadłaś na pomysł tak oryginalnego projektu?

To było trochę przez przypadek. Bardzo lubię geografię i chciałam, żeby mój projekt był jakoś związany z podróżami. Kiedyś w kościele ksiądz misjonarz pokazywał rzeczy, które ludzie w Afryce robią sobie z różnych innych przedmiotów. Pamiętam rowerek z jakichś beczek. Wtedy pomyślałam, że pokazywanie takich rzeczy mogłoby być jednym z elementów mojego projektu, ale bardziej myślałam wówczas o zapraszaniu podróżników, itd. Dopiero pani Ania podpowiedziała mi, że możemy sami robić takie rzeczy, że to dobry pomysł na warsztaty.
Takim samym przypadkiem było to, że wysłałam swoje zgłoszenie właśnie do MMK. Zastanawiałam się nad jeszcze jednym programem, ale zdecydowało to, że zgłoszenie MMK było takie proste! (śmiech)To tylko taka ankieta, w której pytacie o zainteresowania i inne mało skomplikowane rzeczy.

W waszych działaniach – myślę tu o działaniach całej grupy Aktyw – bardzo pomaga wam chyba GOK w Chybiu?

Bardzo pomagają nam wszyscy pracownicy GOK-u. Opiekują się nami, pomagają nam, jeżeli trzeba nas np. gdzieś zawieźć. Dyrektor - Rafał Cymorek – przyjechał po mnie, kiedy wracałam ze szkolenia z Warszawy. Bardzo mnie wspierał, kiedy starałam się o dofinansowanie. Kiedy pewnego razu pani Ania nie mogła poprowadzić zajęć plastycznych – zastąpił ją, mimo że nie ma odpowiednich umiejętności. Po prostu wiedział, że najważniejsze, to dać zajęcie ludziom, którzy przyszli tam specjalnie na te warsztaty.

Pani Ania Zachurzok spędza z nami mnóstwo czasu, odwozi własnym samochodem do domu. Martwi się, czy mamy jak wrócić, jeżeli zajęcia kończą się późno. Przede wszystkim jednak – ma pełno pomysłów, co zrobić, żeby ludziom w Chybiu żyło się ciekawiej.
Mojej mamie podoba się też to, że GOK ma kontakt nie tylko z dziećmi, które biorą udział zajęciach, ale także z ich rodzicami. Nasz dom kultury stwarza okazje do spotkań.

Dla nas to naturalne, że kiedy przychodzimy do domu kultury, możemy od razu skontaktować się z jego pracownikami. Nie musimy umawiać się na wizyty. Wiem, że w innych domach kultury bywa inaczej, ale mi aż trudno to sobie wyobrazić.

tekst Olga Mickiewicz

Materiał wytworzony w ramach projektu zrealizowanego w programie Akademia Orange.