projekt koordynowany przez Karolinę Suskę, maj - lipiec 2011, Łaziska
Nazwa projektu:Foty na płoty Koordynator: Karolina Suska Osoba wspierająca projekt: Małgorzata Wojciechowska Nazwa biblioteki: Gminna Biblioteka w Łaziskach Termin: : maj - lipiec 2011 Adres strony internetowej:fotynaploty.blogspot.com
posłuchaj relacji audio
W mieście wystawę można zorganizować w galerii - a na wsi? Karolina Suska i bibliotekarka Małgorzata Wojciechowska uznały, że równie dobrym miejscem na pokazanie zdjęć będą płoty. Zwłaszcza, że bohaterami fotografii będą mieszkańcy Łazisk i okolicznych wsi.
Wyruszyliśmy do Łazisk w chłodny, deszczowy niedzielny ranek. Mieliśmy do przejechania nieco ponad 170 km - bez GPSU-u, za to wyposażeni w komplet map. Jak się okazało - skierowaliśmy się nie na te Łaziska, co trzeba. Inna miejscowość o tej samej nazwie była oddalona od miejsca realizacji projektu Karoliny o jakieś 20 km w linii prostej. Tyle tylko... że dzieliła nas Wisła, a w odległości kilkudziesięciu kilometrów nie było żadnego mostu!
Karolina poleciła nam jednak przeprawę promową (na nasze szczęście - działała!). Dzięki niej zdążyliśmy jeszcze do Zgody - miejscowości obok Łazisk, w której uczestnicy (a właściwie - uczestniczki) akcji fotograficznej "Foty na płoty!" uczyły się robić zdjęcia.
Spotkaliśmy się w miejscu, w którym fotografowane było akurat starsze małżeństwo - właściciele stuletniego, drewnianego domu - najstarszego we wsi. - W tym domu wesela obchodziliśmy my i nasze dzieci, ale wkrótce będziemy musieli go sprzedać - tłumaczyli. - Skansen nie chce go kupić - nie mają pieniędzy, a poza tym dom nie jest budowany tradycyjną techniką.
- Pamiętajcie, że najważniejszy w fotografii jest kontakt z drugim człowiekiem - mówił Michał Grzanka, pod którego okiem dziewczyny ćwiczyły kadrowanie. Sam Michał nie wahał się robić z siebie błazna... ale ta metoda przełamywania lodów okazała się bardzo skuteczna. Na pozowanie zgodziła się spora część mieszkańców wsi.
Wybrane zdjęcia, które powstaną w trakcie warsztatów, będzie można oglądać już pod koniec czerwca - po wernisażu w bibliotece w Łaziskach, wystawa zawiśnie na płotach w tych wsiach, których mieszkańcy zostali sfotografowani.
W nocy mi się to przyśniło - z Karoliną Suską i Małgorzatą Wojciechowską rozmawiają Olga Mickiewicz i Agnieszka Pajączkowska.
Olga:Na czym polega wasz projekt? I od czego to wszystko w ogóle się zaczęło? Karolina: Zaczęło się oczywiście od wizyty w Warszawie, na Mokotowskiej. Wpadłam na pomysł, żeby zrobić warsztaty fotograficzne. Oczywiście od razu skonsultowałam się z panią Małgosią, zanim jeszcze ona przyjechała do Warszawy. Doszłyśmy do wniosku, że to właściwa droga. Z Warszawy wróciłam jeszcze bez nazwy projektu - w nocy przyśniło mi się hasło "Foty na płoty".
Nasze warsztaty są skierowane do osób w wieku 13-18 lat. W grupie są same dziewczyny, które pod okiem fotografa Michała Grzanki poznają tajniki fotografii. Pierwsze zajęcia były teoretyczne, drugie - to akcja fotograficzna z udziałem mieszkańców gminy Łaziska. Odwiedzamy i fotografujemy mieszkańców niektórych wsi - potem będzie spotkanie, na którym wspólnie wybierzemy zdjęcia na wystawę. 4 czerwca, w ramach wizyty studyjnej, odwiedzi nas inna młoda menedżerka - Marta Knapik, która pomoże nam przygotować się do wernisażu. Po wernisażu w bibliotece w Łaziskach, wystawa odwiedzi wsie, w których robione były zdjęcia. Fotografie będą powieszone na płotach.
Olga: Pamiętam, kiedy spotkałam was w Warszawie, podczas speed datingu z młodymi menedżerami z poprzednich edycji. Któraś z was przyznała, że po tych wszystkich spotkaniach macie całą kartkę zapisaną różnymi pomysłami. Co spowodowało, że akurat ten wydał wam się najlepszy? Małgorzata:Chodziło nam głównie o to, żeby pokazać naszych mieszkańców. Miałyśmy różne pomysły na zdjęcia - początkowo na przykład ludzie mieli być fotografowani ze swoimi psami, niemniej jednak bardzo chciałyśmy, żeby projekt był związany z mieszkańcami naszej gminy. Chodziło też o to, żeby zorganizować coś, czego do tej pory u nas nie było, pokazać młodzieży drogę, której jeszcze nie znają.
Agnieszka: Co powoduje, że w ogóle chce wam się to robić? Małgorzata: Dla mnie każde działanie, które wnosi coś nowego w moje środowisko, jest bezcenne. Tak samo - każda osoba, która chce pomóc, zwłaszcza jeżeli potrafi tak ofiarnie pracować i być tak elastyczna, jak Karolina. Karolina: Pamiętam, kiedy chodziłam jeszcze do szkoły - w naszej okolicy nie było żadnych działań, skierowanych do młodzieży. Miałam poczucie jakiegoś braku, luki - więc kiedy tylko pojawiła się okazja, postanowiłam ją zapełnić.
Olga: Jakie były reakcje mieszkańców, uczestników na ten projekt? Karolina: Bardzo różne, od pozytywnych, na negatywnych kończąc. Ludzie zastanawiali się, dlaczego fotografia, kto to wymyślił, dlaczego obowiązuje taka a nie inna forma. Niektórzy mówili, że pomysł jest dość szalony. Do samego końca nie wiedziałyśmy więc, jak te warsztaty nam wyjdą. Sądząc po dotychczasowych efektach - wszystko pójdzie chyba w dobrym kierunku.
Olga: A był jakiś trudny moment? Karolina: Miałam chwilę zwątpienia, kiedy na początku ogłosiłam, że taka akcja się odbędzie. Przyszło kilka zgłoszeń, ale byłam pewna, że warsztaty spotkają się z dużo większym zainteresowaniem. Potem przez kilka tygodni nie dostałam żadnego maila i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nikogo nasza akcja nie interesuje. Jednak kiedy nadszedł czas pierwszego spotkania, zebrała się grupa i wszystko się jakoś ułożyło.
Olga: Jak się układa współpraca między wami? Podobno Karolina już jako gimnazjalistka przychodziła do biblioteki. Małgorzata: Tak, chociaż taką bliższą znajomość zawarłyśmy dopiero w Krakowie, na wyjeździe integracyjnym. Na tę wycieczkę pojechała mama Karoliny, ona sama przyjechała ją potem odwiedzić. Usiadłyśmy na krawężniku i zaczęłyśmy rozmawiać, co jeszcze można by zrobić w Łaziskach. Ona miała tysiące pomysłów, a ja potrzebowałam wsparcia.
Świetnie się rozumiemy, nawet nie musimy sobie zbyt wiele tłumaczyć.
Karolina: Nasza współpraca układa się "wręcz modelowo", jak to mówi pani Małgosia. Oby tylko tak dalej!
Olga: A uczycie się czegoś od siebie nawzajem? Małgorzata: Mnie potrzebna była jej młodzieńcza werwa, zapał. Ja już chyba wypaliłam się zawodowo, a ona ma ten optymizm, którego mnie brak i którego nikt inny nie potrafił mi dać. Karolina po prostu spadła mi z nieba! Karolina: A ja przy pani Małgosi uczę się pokory!
Olga: Będzie jakiś ciąg dalszy tej współpracy? Karolina: Już jest! Razem wyjeżdżamy na spotkanie organizacji wiejskich do Maróza. Razem jedziemy też na wizytę studyjną w ramach MMK. Mamy nadzieję, że pojawią się kolejne okazje do wspólnej pracy i wyjazdów.