Projekt koordynowany przez Natalię Kruk, lipiec 2011, Olsztynek
Nazwa projektu: ZOOM czyli Zupełnie Odjechana Olsztynecka Młodzież Koordynator: Natalia Kruk Osoba wspierająca projekt: Jolanta Ponczkowska Nazwa biblioteki: Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Olsztynku Termin: lipiec 2011 Adres strony internetowej: zoom-olsztynek.blogspot.com
posłuchaj relacji audio
Na rynku w Olsztynku można było oglądać niezwykłą wystawę. Kilkadziesiąt fotografii, przedstawiających ludzi i miejsca związane z miastem. Skansen, huta szkła, kamienice, bawiące się dzieci, kobieta z psem... Podczas Dni Olsztynka każdy mógł przyjść i rozpoznać na zdjęciach rodzinę, znajomych czy sąsiadów, a czasem nawet siebie. - Zobacz mamo, to Martyna! - O, a to ja na tym zdjęciu! - wołali uradowani mieszkańcy.
Koordynatorką akcji "ZOOM czyli Zupełnie Odjechana Olsztynecka Młodzież" była młoda menedżerka kultury, Natalia Kruk. Pomagała jej bibliotekarka Jolanta Ponczkowska. Projekt Natalii to kilkudniowe warsztaty dla 12 osób - jak się okazało, samych dziewczyn, w tym dwóch młodych matek. - Dziewczyny są odważniejsze, chłopacy zawsze przejmują się tym, co ktoś pomyśli - komentowały uczestniczki warsztatów.
Efektem ich pracy było mnóstwo zdjęć, z których wybrano trzydzieści pięć do pokazania publiczności. Tworzyły one opowieść o życiu Olsztynka. Można je było oglądać na plenerowej wystawie - dzięki temu, że pokazano je w samym centrum miasta, podczas Dni Olsztynka, wystawę zobaczyła ogromna liczba osób. Wszyscy byli pod wrażeniem poziomu prezentowanych fotografii.
- Na co dzień nie lubię się chwalić, ale dziś naprawdę jestem z siebie dumna - mówiła zadowolona Natalia. I już planuje kolejne działania w Olsztynku - prawdopodobnie będzie to kontynuacja warsztatów fotograficznych.
Olga Mickiewicz
Zdjęcia: Tomasz Adamowicz
Chcę zarażać energią - z Natalią Kruk i Jolą Ponczkowską rozmawia Olga Mickiewicz
Olga Mickiewicz:Natalia, powiedziałaś dzisiaj, że zrobiłyście coś. Naprawdę coś. Jesteś zadowolona ze swojego projektu? Natalia: Tak, jestem przeogromnie dumna, że udało nam się to zrobić. Do końca nie było wiadomo, czy nam się uda - wiadomo, zawsze może wyjść coś w ostatniej chwili. Ale kiedy widzę uśmiech Joli, naszej pani dyrektor i wszystkich ludzi, którzy odwiedzili naszą wystawę, to cieszę się, że wzięłyśmy się za ten projekt.
Jola: Szłyśmy dzisiaj coś mierzyć, tylko we dwie i Natalia powiedziała, że czuje się ważna. Mówię jej: Natalia, masz powody!
Tym bardziej, że w projekcie od początku napotykałyśmy na trudności. Na początku dostałyśmy mniejszą dotację, potem ludzie nie chcieli się zgłaszać na te warsztaty, nie było chętnych, wycofała się osoba, która miała prowadzić warsztaty. Dostałyśmy jednak drugą szansę i udało się. Uczestniczki warsztatów żałowały, że zajęcia trwały tylko tydzień.
Natalia: W niektórych dziewczynach drzemie talent fotograficzny. Dlatego może pójdziemy dalej w tym kierunku. Właściwie nie może, a na pewno. Zresztą śmiałyśmy się, że może zmienimy nazwę na "Babskie koło fotograficzne", jesteśmy tu same dziewczyny.
Jola: Część z dziewczyn to młode mamy, musiały podzielić czas pomiędzy warsztaty a dziecko. Bardzo dobrze, macierzyństwo swoją drogą, ale trzeba mieć czas na własne pasje.
Olga: Zaprzyjaźniłyście się ze sobą w czasie trwania tego projektu? Jola: My już wcześniej się polubiłyśmy, bo Natalka była u nas na stażu osiem miesięcy.
Natalia: Już wtedy czułyśmy do siebie miętę.
Jola: Obie mamy zdolności manualne, to nas połączyło.
Olga: Natalia, wspomniałaś o tym, że macie jakieś dalsze wspólne plany. Co to będzie? Natalia: Chcemy kontynuować zajęcia fotograficzne. Może nauczymy się też innych technik, dziewczyny chcą, żebyśmy założyły ciemnię fotograficzną i same wywoływały zdjęcia, a potem je pokazywały, tak jak dzisiaj.
Olga: Pamiętacie same początki - warsztaty w Warszawie? Natalia: Oczywiście. To było pięć cudownych, intensywnych dni. Wspominam to bardzo dobrze, chociaż wtedy nie zawsze chciało nam się biegać, ciągle z jednych zajęć na drugie...
Jola: Buty miałam nie takie jak trzeba! Na małym obcasie, a tu ciągle musieliśmy się przemieszczać z miejsca na miejsce. Zdejmowałam buty już w hotelowej windzie, ledwo dochodziłam do pokoju. Ale było naprawdę super.
Natalia: Jak wróciłam po tych pięciu dniach do domu, to sama też zostałam w takim pędzie. W Warszawie jest inne życie, niż w Olsztynku. Mama mówiła mi: "usiądź, dokąd się tak spieszysz", a ja jej odpowiadałam, że nie mam czasu i muszę lecieć.
Jola: Pamiętam tych młodych menedżerów, jacy wszyscy byli nakręceni. Boże, oni by świat zmienili!
Natalia: Wróciłam, a mama dziwiła się, po co to wszystko robię. Przecież nic z tego nie mam. Ale przyszła dzisiaj na wystawę i była ze mnie bardzo dumna.
Olga: W takim razie ja też zapytam - po co to robicie? Natalia: Robię to, bo chcę. Chcę zmieniać to, co jest, żeby było coraz lepiej. Nie tylko w Olsztynku, ale też w innych miasteczkach. Zarażać wszystkich energią.
Olga: Zawsze tak miałaś? Natalia: Tak. Znajomi mówili, że nie jestem asertywna, bo wszystkim pomagam, nawet jeżeli ktoś o to nie prosi. Że przecież niczego za to nie otrzymam. A ja przecież też kiedyś mogę potrzebować pomocy. Może wtedy ją dostanę, właśnie od takich ludzi jak ja czy Jola?
Jola: Ja z kolei... bardzo lubię pracę w bibliotece, ale po jakimś czasie zaczyna ona być monotonna. A jeżeli pojawia się jakiś projekt - to nakręca. Człowiek zaczyna myśleć o innych rzeczach.