Gra w przewidywanie przyszłości

W październiku młodzi menedżerowie znów mogli się spotkać w Warszawie. Co im dał udział w tym programie? Jak wyobrażają sobie własną przyszłość? Dyskutowali o tym podczas Warsztatów Podsumowujących "Młodzi menedżerowie kultury w bibliotekach: coś się kończy, coś zaczyna". Przeczytaj, posłuchaj i obejrzyj, jak wyglądały ich spotkania.

Dziewięć punktów, dziewięć zadań. Dwie godziny spędzone na bieganiu po mieście i wiele okazji do zadania samemu sobie ważnych pytań. Gra miejska Karoliny Pluty "Generator przyszłości" była dla młodych menedżerów szansą na zastanowienie się, co chcieliby osiągnąć w życiu i na czym im najbardziej zależy.

Weźcie mapy i koperty - mówiła uczestnikom Karolina Pluta, organizatorka gry, kiedy wszyscy zebrali się w kawiarni Solec 44. Na mapach zaznaczonych było dziewięć charakterystycznych punktów Powiśla. Biblioteka Uniwersytecka, Centrum Nauki Kopernik, kawiarnia Czuły Barbarzyńca. W każdym z tych miejsc siedział "przewodnik" - osoba która przekazywała treść zadania i materiały potrzebne do jego wykonania.

fot. Julia Biczysko

Nie musicie, a nawet nie powinniście się spieszyć - tłumaczyła Marta Białek - Graczyk młodym menedżerom, którym po paru godzinach toczenia dyskusji, na dźwięk słowa "gra" najwyraźniej podniósł się poziom adrenaliny. - Chodzi o to, żebyście odpowiedzieli sobie na ważne pytania.

Te pytania to na przykład: co ze swojej miejscowości zabrałbyś ze sobą w długą podróż? Czy gdybyś miał kupić bilet w dowolne miejsce, to byłby to bilet w obie strony, czy w jedną? Co napisałbyś do samego siebie w liście z przyszłości?

fot. Julia Biczysko

- Co bym do siebie napisała? Pozdrowienia z małego drewnianego domku z tarasem. List byłby krótki, bo spieszyłabym się do pracy we własnej redakcji - mówiła Paulina Wodzyńska z Golubia-Dobrzynia.

Gra kończyła się na brzegu Wisły, skąd uczestnicy puszczali własnoręcznie złożone statki z papieru. Potem jeszcze krótki spacer w górę skarpy wiślanej, pod bramę Uniwersytetu. A potem - wreszcie ciepła sala. Gorąca herbata i omówienie wyników.

- Zabrałbym ze sobą atmosferę małego miasteczka, z którego pochodzę. Chciałabym pojechać do Nowego Jorku, do siedziby mojego ulubionego wydawnictwa. Czuję, że muszę pracować na własny rachunek, nie sprawdzę się w pracy na nudnej posadzie - mówili młodzi menedżerowie. Na małych kartkach od pozostałych uczestników dostawali podpowiedzi, jak powinna wyglądać ich przyszłość, które zdolności powinni rozwijać, w jakim zawodzie prawdopodobnie by się sprawdzili.

- Czy to pomogło? Pewnie, to było ciekawe, zobaczyć co inni sądzą na mój temat. Chociaż niektóre pomysły mnie zaskoczyły - na jednej z kartek przeczytałem, że powinienem kandydować na sołtysa - śmiał się jeden z młodych menedżerów.

Olga Mickiewicz