O społeczeństwie obywatelskim z prof. Środą

W październiku młodzi menedżerowie znów mogli się spotkać w Warszawie. Co im dał udział w tym programie? Jak wyobrażają sobie własną przyszłość? Dyskutowali o tym podczas Warsztatów Podsumowujących "Młodzi menedżerowie kultury w bibliotekach: coś się kończy, coś zaczyna". Przeczytaj, posłuchaj i obejrzyj, jak wyglądały ich spotkania.

fot. Julia Biczysko

Jaka jest rola małych inicjatyw w skali globalnej? Skąd się wzięła koncepcja państwa obywatelskiego? I jak sprawdzić, na ile liberalne są nasze poglądy? Tego wszystkiego młodzi menedżerowie mogli dowiedzieć się podczas spotkania z Magdaleną Środą.

Wykładu mogli wysłuchać w Łazienkach, w małym białym domku, zwanym Ermitażem. Profesor Magdalena Środa, filozofka, etyczka i publicystka, opowiadała o początkach koncepcji państwa obywatelskiego, o jej późniejszym rozwoju, ale też stawiała ważne pytania i wciągała do dyskusji.

Społeczeństwo obywatelskie tworzyli już starożytni Grecy - przypomniała. - Wtedy w tworzeniu demokracji mogli brać udział tylko mężczyźni posiadający pełnię praw, czyli nie będący niewolnikami. Kobiety były wykluczone z udziału w zgromadzeniach i uczestniczenia w podejmowaniu decyzji.

O roli kobiety w społeczeństwie filozofowie wypowiadali się już w czasach starożytnych. Posługując się absurdalnymi argumentami dowodzili, że kobiety są gorsze od mężczyzn i do rządzenia się nie nadają. Te poglądy znajdowały swoich zwolenników przez kolejne setki lat.

Starożytni Grecy surowo odnosili się także do tych, którzy powinni brać udział w głosowaniu, a nie robili tego, lub nie zabierali głosu podczas zgromadzenia. Idea społeczeństwa, które tworzą aktywni obywatele, była tam więc wyjątkowo silna.

Jak dziś tworzyć społeczeństwo obywatelskie? Jaka jest rola małych projektów w skali globalnej? Czy kulturę powinno finansować państwo, czy prywatni mecenasowie? - pytała Magdalena Środa. - Moim zdaniem, łatwiej wejść we współpracę z firmą, niż przedstawicielami gminy - twierdził Kamil Kudzin, młody menedżer z Łasku. - Ale z drugiej strony, jeżeli kultura będzie finansowana z prywatnych środków, to nie mają szansy na dofinansowanie projekty niszowe, bardzo ambitne - spierali się uczestnicy spotkania.

fot. Julia Biczysko

Zastanówcie się nad taką sytuacją - prosiła profesor Środa. - Mamy człowieka, który prowadzi jakiś biznes. Dobrze mu idzie, firma przynosi dochody. Czy ma obowiązek finansować działania innego, które nie dają pieniędzy, ale są w jakiś sposób wartościowe? Moim zdaniem, tak - mówiła.

Uczestnicy spotkania mogli także przeprowadzić "test na liberalizm" - każdy musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, w czyjej gestii - państwowej czy prywatnej, powinny znaleźć się sfery kultury, gospodarki, religii i oświaty.

Na ile Polacy potrafią się zaangażować w działalność obywatelską? Wciąż nie zdarza się to często, o czym świadczy fakt, że jedynie 17 polskiego kapitału to kapitał społeczny (w Danii jest to około 70 procent). Być może szansą na wzrost liczby aktywnych obywateli byłyby odpowiednie zajęcia w szkołach? Marta Knopik z Krupskiego Młyna wspominała, że w jej liceum obowiązkowy był udział w manifestacji. - Protestowaliśmy na przykład przeciwko zbudowaniu w naszej okolicy spalarni śmieci - mówiła.

- Cały czas jest jeszcze dużo do zrobienia - powiedziała profesor Środa na zakończenie spotkania. - Jest jednak szansa, że dzięki ludziom takim jak wy, sytuacja znacznie się poprawi.

Olga Mickiewicz