Widzę… Słyszę… Piszę!

projekt koordynowany przez Emilę Podymską (MMK), luty 2010, Strzałkowo

_DSC0533

„Trzeba wierzyć w swój projekt” – rozmowa z Emilią Podymską, koordynatorką międzypokoleniowego, multimedialnego projektu „Widzę… Słyszę… Piszę!”. 

Spotkałyśmy się 26 lutego, w dniu zakończenia wspólnych działań – w klasie strzałkowskiego gimnazjum zebrali  się uczestnicy-uczniowie oraz uczestnicy-seniorzy. Podsumowywali, oglądali zdjęcia dokumentujące wspólne spotkania, snuli kolejne plany. Emilka  opowiada o tym, co dokładnie działo się w Strzałkowie, o pomysłach na przyszłość oraz o tym, jak wyglądają kulisy realizacji pierwszego, własnego działania.

Czy możesz opowiedzieć krótko o swoim projekcie?
Mój projekt, czy raczej – nasz projekt – bo przyjmuję, że to już nie jest mój projekt, ale także uczestników, nazywa się „Widzę, słyszę, piszę”. Był skierowany do całej naszej społeczności Strzałkowa. Zaangażowanymi uczestnikami byli zarówno młodsi jak i starsi mieszkańcy – zarówno uczniowie jak i seniorzy. Najstarszy uczestnik ma 81 lat! Nasze spotkanie organizowaliśmy wokół tematu dziennikarstwa – dziennikarstwo, media, nowe technologie to moja pasja, związana również z kierunkiem studiów. Poznawaliśmy terminy związane z warsztatem dziennikarskim i odnosiliśmy je do praktyki – z jednej strony przyglądaliśmy się codziennej prasie, a z drugiej tworzyliśmy bloga o Strzałkowie. Blog ten miał gromadzić – i gromadzi! – artykuły o tym, co dzieje się w Strzałkowie, co robią Strzałkowianie, jakie mają zainteresowania. Kolejną odsłoną projektu był kurs komputerowy przeznaczony dla seniorów – uczestniczyli w nim także młodsi, ale w roli asystentów, pomagali starszym w pierwszej przygodzie z komputerem. Cały projekt zaczęliśmy pod koniec listopada, zakończyliśmy go dzisiaj, czyli 26 lutego – niestety. Pojawiły się głosy, że „szkoda”, że „mogło to jeszcze trochę potrwać”. Zaangażowanie i chęci są spore – myślę, że zrodzą się z nich kolejne spotkania.

Co najbardziej zaskoczyło cię podczas realizacji projektu?
Z pewnością najciekawszym wydarzeniem były warsztaty komputerowe i obserwowanie relacji międzypokoleniowej, która zawiązała się przy tej okazji. Młodzi, pomagając starszym, mogli się od nich bardzo wiele nauczyć – jak wspólnie być i działać ze starszymi osobami. Myślę, że takie relacje mogą być w przyszłości bardzo owocne. Dla starszych uczestników największą wartością była na pewno sama przygoda z komputerem – pomoc młodych asystentów była nieoceniona i bardzo mile widziana. Każdy senior zabiegał o uwagę i wskazówki juniorów. Widać było, że starsi uczestnicy bardzo się zaangażowali – być może była to dla nich wyjątkowa odskocznia od codziennego życia i codziennych rozrywek, których nie mają zbyt wiele. Te warsztaty były okazją nie tylko do nauki, ale także do spotkania – w swoim kręgu i w towarzystwie młodych ludzi.

Czy napotkałaś jakieś trudności podczas realizacji „Widzę, słyszę, piszę”?
Musze powiedzieć, że spodziewałam się trochę większego zainteresowania ze strony młodych – sądziłam, że więcej gimnazjalistów zgłosi się do akcji. Zgłosiło się ich mniej niż się spodziewałam, ale byli to bardzo zaangażowani uczestnicy – pracowało nam się bardzo dobrze mimo, że był to mniejszy zespół. Czasami mniejsza liczba uczestników pozwala na osiągnięcie lepszych efektów.

Jak sądzisz, czego ciebie nauczyła realizacja tego działania?
Nauczyłam się pewnych „formalnych” rzeczy dotyczących realizacji tego typu działań – musiałam, na przykład, zawsze pamiętać, aby po zakupach prosić o fakturę, potem odebrać, zanieść księgowej. Udało mi się też pokonać wiele przeszkód – na przykład podczas kursu komputerowego. To było naprawdę pierwsze spotkanie z komputerem uczestników spotkania – zderzyliśmy się chociażby z problemem posługiwania się myszką, nauką podwójnego klikania. Nie założyłam na początku, że tak elementarne działania mogą sprawiać trudność osobom, które przecież mogą mieć problem z koordynacją precyzyjnych kliknięć, tym bardziej, że pierwszy raz siadają do komputera! Na szczęście poradziliśmy sobie – trening czyni mistrza.

Czy po doświadczeniu tego projektu, masz ochotę, aby w przyszłości powtarzać tego typu działania? Próbować ponownie organizować podobne wydarzenia kulturalne lub edukacyjne?
Tak, mimo że projekt się skończył chciałabym w jakimś stopniu go kontynuować. Zgłosiła się już grupa chętnych gimnazjalistów, którzy chcieliby dalej  wspólnie działać z seniorami. Na pewno chciałabym im w tym pomóc i przeprowadzić jeszcze dalszy ciąg zarówno z młodszymi jak i starszymi. Chciałabym też inicjować nowe spotkania – kultura powinna kwitnąć. Gimnazjalistów mamy sporo w Strzałkowie – są młodzi i przedsiębiorczy, ale na pewno przyda im się ktoś starszy do pomocy w organizacji. Dla mnie było to pierwsze takie doświadczenie, pierwsze wydarzenie na taką skalę, ale chciałabym przekazać te umiejętności, które sama nabyłam w ciągu ostatnich, intensywnych trzech miesięcy. 

Czy dzięki swoim własnym doświadczeniom, mogłabyś przekazać jakąś „złotą radę” tym menedżerom i menedżerkom, których dopiero czeka realizacja projektu?
Oj, to trudne! Myślę, że ważne jest to, aby w chwili zwątpienia się nie poddawać. Lepiej usiąść na moment, spokojnie pomyśleć, przemyśleć to raz jeszcze, poprosić kogoś o radę lub konsultację. Ważna jest komunikacja – warto się poradzić, także samych uczestników. W końcu działamy razem. Bardzo cenne jest takie spojrzenie „z trzeciej strony”. Na pewno ważne jest także poczucie pewności siebie i wiara w swój projekt, a także porządne przemyślenie wcześniej tego, co jest możliwe do zrealizowania – lepiej zrobić coś małego, wynikającego z pasji i zainteresowań. A kiedy już się uda, wtedy warto myśleć o tym jak to powiększyć i rozszerzyć – mały sukces może napędzić większą akcję.

 

Materiał wytworzony w ramach projektu zrealizowanego w programie Akademia Orange.