Agenci w akcji

projekt koordynowany przez Piotra Ejsmonta, marzec - maj 2011, Supraśl

Nazwa projektu:Supraska Misja Specjalna
Koordynator: Piotr Ejsmont
Osoba wspierająca projekt: Elżbieta Półkośnik
Nazwa biblioteki: Biblioteka Publiczna w Supraślu
Termin: : marzec - maj 2011
Adres strony internetowej: supraskamisja.pl

- Agencie Kaczor, jesteście spóźnieni! - usłyszałem, gdy o godzinie 9:03 przekroczyłem próg Domu Tkacza w Supraślu. Tymi słowami przywitał nas Agent Ejsmont - prywatnie Piotrek, który razem z bibliotekarką Elżbietą Półkośnik przeprowadza w Supraślu "Misję Specjalną".

Tak naprawdę "Supraska Misja Specjalna" to szereg cotygodniowych warsztatów fotograficznych: w piątki teoria w bibliotece, w soboty praktyka, czyli plener-misja w terenie. Grupa agentów w specjalnych, operacyjnych uniformach najpierw szkoli się pod okiem profesjonalistów, czyli fotografów z BGF (Białostocka Grupa Fotograficzna), a następnie rusza na miasto, by wypełnić powierzoną im misję. Na zakończenie, 7 maja - pełna dekonspiracja agentów, czyli wystawa prac w bibliotece.

W dniu, w którym odwiedziliśmy Supraśl, niesprzyjające warunki atmosferyczne nie pozwoliły na szeroko zakrojoną interwencję zewnętrzną, toteż koordynator Ejsmont postawił na plan B: szkolenie w zamkniętym pomieszczeniu (Dom Tkacza przy ul. 3 Maja). Misja - portret. Każdy miał okazję sprawdzić jak jego sprzęt spisuje się po podłączeniu różnych obiektywów, testował rozmaite punkty widzenia i oświetlenia.

Po dwóch godzinach cała grupa udała się do pobliskiego punktu żywieniowego, a gdy się posilili przyszła pora na spotkanie w Bazie Głównej (Biblioteka Publiczna w Supraślu). Tam już czekała na nich Agent Półkośnik (prywatnie - Ela) z kawą i ciastkami. Na zakończenie odbyła się odprawa: fotografowie z BGF omówili zdjęcia zrobione podczas poprzedniej misji (Supraskie KOLORado) oraz zapowiedziano kolejne spotkanie. Wszak pełna dekonspiracja agentów już coraz bliżej. Nie ma czasu do stracenia!

Sztab koordynacyjny już planuje kolejne edycje.

Tomek Kaczor


Warsztaty z misją

Tomek Kaczor: Na czym polega Wasz projekt?
Piotr: Nasz projekt to nic innego jak nietypowe warsztaty fotograficzne, gdzie każdy z uczestników staje się agentem.

TK: A dlaczego właśnie agentem?
Piotr: To taki zabieg psychologiczno-spryciarski. W momencie kiedy zwykłych uczestników nazwiemy agentami, a ich prace domowe - misją, to technicznie nic się nie zmienia, ale sama nauka staje się ciekawsza, a uczestnicy chętniej do tego podchodzą. Poza tym, co potwierdziło się już w trakcie organizacji, dużo fajniej się o tym mówi i lepiej promuje.

TK: Czy myślicie, że ta konwencja wpłynęła jakoś na zainteresowanie Waszym projektem?
Piotr: Myślę, że tak. Wiele osób pisało, że zawsze chcieli być agentami. A numer telefonu w jednym zgłoszeniu kończył się nawet na "007", co zostało przez kandydata skrupulatnie zaznaczone [śmiech].
Ela: Ta konwencja pozytywnie i motywująco działa na obie strony. Fotografowie z Białostockiej Grupy Fotograficznej, którzy prowadzą zajęcia, podchodzą do projektu bardzo profesjonalnie, są zaangażowani, na co niewątpliwa ma też swój wpływ "misyjna" forma spotkań. A dostają tylko zwrot kosztów podróży.

TK: A jak na nich trafiliście?
Piotr: Poznałem Piotra przez facebooka. Wychwycił błąd w regulaminie konkursu fotograficznego, który organizowałem w Supraślu.

TK: : Zdziwiło mnie, że choć akcja dzieje się w Supraślu, to na kilkunastu agentów, tylko jedna dziewczyna jest z Supraśla...
Piotr: To przypadek. Tak wyszło podczas anonimowej rekrutacji. Oceniając, nie wiedzieliśmy czy wybrane przez nas osoby mieszkają w Supraślu czy nie.
Ela: Ale już z gminy Supraśl jest więcej osób. A poza tym myślę, że skoro akcja dzieje się w Supraślu i ludzie przyjeżdżają na nią z różnych miejsc, to jest też bardzo dobra promocja dla miasta.

TK: Piotrek, mówiłeś o konkursie fotograficznym, który organizowałeś w Supraślu. Opowiedzcie coś o swoich wcześniejszych lokalnych inicjatywach kulturalnych?
Piotr: Prowadzę portal e-Suprasl.pl. W Supraślu jest problem z dezinformacją, na czym wszyscy tracimy. Rozmawiałem z poprzednimi władzami miasta o tym, że warto mieć aktualną stronę internetową, żeby osoby z zewnątrz, ale nawet mieszkańcy Supraśla, wiedzieli co się tu dzieje. Bo jest kilka fajnych inicjatyw idących z różnych stron, a nie ma miejsca, w którym dostępne by były wszystkie informacje o nich. To się nie udało. Portal istnieje, ale jako moja prywatna strona o Supraślu.

TK: A w bibliotece?
Ela: Bierzemy udział w Programie Rozwoju Bibliotek. Biblioteki się zmieniły i nie są już miejscem, gdzie nie wolno się głośniej odezwać. Organizujemy spotkania autorskie, które tak naprawdę stanowią standardowe nasze działania - tak samo jak np. wypożyczanie książek. Po drugiej stronie ulicy znajduje się przedszkole, z którym ściśle współpracujemy: organizujemy konkursy, spotkania tematyczne dla dzieci - czasem idziemy do nich, a czasem zapraszamy dzieci do nas. Wychodzimy z propozycją działań, które nijak się mają do typowej pracy w bibliotece, na przykład przygotowywanie prezentów na dzień mamy itp. Na feriach gościliśmy panie z pieskami z fundacji "Psi uśmiech", które prowadziły zajęcia edukacyjne z elementami dogoterapii, na Międzynarodowy Dzień Teatru zorganizowałyśmy warsztaty teatralne dla maluchów. W przyszłym tygodniu zaplanowane jest spotkanie z dziennikarzem radiowym, który opowie młodzieży gimnazjalnej w jaki sposób powstaje reportaż radiowy i zapozna z Pocztą literacką, którą od lat prowadzi na antenie. Być może wyłowi jakieś talenty? Brakuje mi czasu na zwykłą pracę "za biurkiem".... I jeszcze, jakby tego było mało, przyszedł do mnie Piotrek [śmiech].

TK: Dlaczego to robicie? Co Wam daje największą radość?
Piotr: Robię to, bo chcę się rozwijać. Na początku bardzo mi się chciało, potem jak przyszły różne trudności, to oczywiście mój zapał trochę się zmniejszył. Teraz mam takiego sinusa: wiele rzeczy daje mi kopa i motywacje do dalszego działania, ale czasem to ręce opadają. A największą frajdę mam z tego, że to wszystko działa. No i łamanie barier - dogadywanie się z różnymi instytucjami w Supraślu, które działają w tej samej branży, ale ze sobą nie rozmawiają.
Ela: Ja się cieszę, że to co stworzył Piotrek po prostu chwyciło i ma sens.Uczestnicy przychodzą, są zadowoleni, słuchają, sumiennie wypełniają swoje "misje"; fotografowie są rewelacyjni, profesjonalni i zaangażowani... Uczestniczenie w projekcie sprawia mi przyjemność, bo widzę, że przychodząc tu, nie marnuję swojego czasu.