Domowa Kronika Filmowa

projekt koordynowany przez Tomasza Bylinę (MMK), luty 2010, Świdnik

_DSC0533

Tomek Bylina – 21-latek ze Świdnika – zaprosił nas na finał swojego projektu „Domowa Kronika Filmowa”. W siedzibie Miejskiego Centrum Kultury w Świdniku Tomek wyczarował prawdziwą salę kinową. Na widowni zasiedli uczestnicy projektu – autorzy filmów – oraz ich najbliżsi, przyjaciele i znajomi. Króciutkie etiudy dokumentalne powstały w ciągu zaledwie dwumiesięcznego projektu. Dzięki spotkaniom z profesjonalnymi twórcami – reżyserem i operatorem – uczestnicy mogli zmierzyć się po raz pierwszy z własnym pomysłem na film. Obrazy, które powstały rzeczywiście stworzyły „domową kronikę” – opowiadały o sprawach, osobach i miejscach ważnych, rodzinnych, intymnych. Były szczere, pełne emocji i niedoskonałe technicznie – co tylko podkreślało ich „domowy” charakter. Po pokazie filmów wszyscy autorzy otrzymali płyty DVD z nagraniami, które następnie porządnie zakleili i opatrzyli napisami „Nie otwierać przez 2012 r.” Dlaczego? Aby za dwa lata odkryć wielką wartość opowiadania o rzeczach bliskich, codziennych, których emocjonalna wartość z biegiem czasu niewątpliwie rośnie…

 

Fotorelacja:


TOMEK OPOWIADA O SWOIM PROJEKCIE:

Projekt był próbą zwrócenia uwagi na przyjemność rejestrowania najbliższego otoczenia za pomocą nagrań wideo. W jego ramach odbyły się warsztaty filmowe, następnie uczestnicy mieli czas na nagrywanie własnych "domowych" materiałów, które później montowali z pomocą profesjonalnych montażystów. Na zakończenie odbył się uroczysty pokaz, po którym filmy zostały zaklejone na co najmniej dwa lata. W projekcie udział wzięły osoby w różnym wieku, najmłodszy z uczestników miał 12 lat, byli też gimnazjaliści, studenci, ale również osoby dorosłe. Nikt wcześniej nie miał doświadczenia związanego z tworzeniem nawet domowych małych produkcji filmowych, choć były osoby, które nosiły się z takim zamiarem, ale nie wiedziały jak się do tego zabrać. Generalnie bardzo mili i ciekawi ludzie.

Praca nad tworzeniem filmów była bardzo indywidualna i przebiegała głównie w głowach uczestników. Zaczęło się od warsztatów reżyserskich na których były omawiane szczegółowo wszystkie pomysły, ich dobre i złe strony.
Każdy sam decydował co, kiedy i jak chce filmować. Zasadniczo nagranie materiału zajmowało jeden dzień. Uczestnicy spotykali się z różnymi przeszkodami, często z brakiem chęci współpracy przez potencjalnych bohaterów, brakiem odpowiedniego oświetlenia, trudnością zrobienia dobrego ujęcia w trudnych warunkach itp. Mimo to, poradzili sobie. Dla potrzeb większości filmów powstały godzinne, czasem ponad godzinne nagrania, które następnie oglądano i z których wybierano najlepsze fragmenty. Z tych najlepszych skrawków powstały dwu-/czterominutowe "filmy".

Podczas realizacji projektu zaskoczyło mnie wiele rzeczy – najbardziej chyba jednak to, jak duża ilość urządzeń technicznych może odmówić współpracy podczas realizacji jednego małego przedsięwzięcia J.Zaskoczeniem było też to, że jakoś się to wszystko udało i było całkiem ok. Chociaż gdybym mógł teraz coś zmienić to chciałbym, między innymi, aby odbyło się więcej spotkań warsztatowych i abyśmy mieli więcej czasu. Poszukałbym też sposobu na umówienie się z uczestnikami, że gdy przystępują do projektu, to jednocześnie decydują się dotrwać do końca.

Cieszę się, że na końcowym pokazie była tak miła atmosfera. Podczas realizacji projektu frajdą było również poznanie wielu ciekawych ludzi, którzy działają/myślą twórczo (mają w sobie ten pierwiastek boski) – zarówno uczestników, prowadzących warsztaty jak i wspaniałych żurnalistów.



ROZMOWA Z ADAMEM ŻURKIEM
dyrektorem Miejskiego Centrum Kultury w Świdniku, który wspierał Tomka podczas realizacji jego projektu.

Czy znał pan Tomka wcześniej?
Od kiedy zacząłem tutaj pracować, mam przyjemność Tomka znać. Tomek chyba od zawsze jest związany z MOK-iem! (śmiech) Na pewno bardzo długo… Był uczestnikiem teatru „Puk-puk”, a później działał w grupie wolontariuszy, którzy nazywali się „Architekci kultury” . Nazywali i nazywają, bo działają dalej, choć część z nich przeszła w rolę pracowników Ośrodka Kultury – są współpracownikami lub instruktorami. Tomek w dalszym ciągu działa jako „wolny strzelec” – współpracuje z nami, między innymi jest organizatorem dwóch bardzo ciekawych imprez.  Pierwsza to jest Świdnickie Wieczór Kabaretowy, którego jest pomysłodawcą i organizatorem poprzez MOK. Druga impreza to jest „Jazzda”, czyli Ogólnopolski Przegląd Młodej Muzyki Jazzowej. Tomek jest współkoordynatorem tego projektu. To tylko część działalności Tomka…

Jak pan zareagował na propozycję Tomka, aby MOK stał się organizacją wspierającą jego działania w ramach MMK?
Nie wyobrażam sobie, że kolejny pomysł Tomka, nie znalazłby możliwości realizacji. Ta współpraca jest naprawdę bardzo, bardzo dobra. Cieszymy się, że ktoś taki chce z nami działać  – może to dobrze,  że teraz nie słyszy, że tak go chwalę (śmiech),  ale naprawdę warto!

Jest pan osobą otwartą na pomysły i działania młodych ludzi – zaczął pan pracę w MOK’u we wrześniu 2008 roku. „Architekci kultury” działali już wcześniej i pan tę współpracę kontynuował i kontynuuje nadal. Jak pan sądzi – dlaczego nie wszystkie podobne placówki są równie otwarte na współpracę z takimi nieformalnymi, młodymi grupami?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo wydaje mi się, że to, co się tutaj dzieje jest całkiem normalne. Wydaje mi się, że właśnie po to istnieją ośrodki kultury. Moja idea prowadzenia MOK’u jest taka, żeby przyciągnąć maksymalnie szeroką grupę młodych ludzi – im jest ich więcej, tym więcej jest pomysłów na działania. Naprawdę ktoś taki jak dyrektor domu kultury ma zdecydowanie mniej pomysłów niż dziesięć młodych osób. Nadmiar bogactwa jest zawsze plusem, my się bardzo cieszymy, że tak wiele młodych osób chce z nami współpracować. Tak to wygląda u nas – każdy pomysł, nawet najbardziej szalony, jest brany pod uwagę. Tak było też z pomysłem Tomka, czyli „Domową kroniką filmową”. Oczywiście, możemy tylko zachęcać inne domy kultury do tego, aby w podobnych projektach uczestniczyły – pomysł Tomka był ciekawy, a dodatkowo dla MOK’u bardzo niedrogi, bo Tomek biorąc udział w MMK zdobył dotację na jego zrealizowanie. Drugą sprawą jest to, że pomysł Tomka okazał się niezwykle medialny – zwykle sami musimy zabiegać o materiały prasowe czy telewizyjne, a tutaj było tak, że to sami dziennikarze kontaktowali się z nami. To rzadkość, było nam bardzo miło, a służyło promocji wszystkiego tego, co robimy. Myślę, że dla ośrodków kultury bardzo ważne jest budowanie marki – ośrodek kultury jest także w pewnym sensie firmą, więc musi dbać o swój wizerunek i starać się być obecny w mediach. Projekt Tomka, także pod tym względem, był idealnym produktem.

A jak pan ocenia projekt od strony merytorycznej? Czy jest według pana ciekawy i wartościowy, również z punktu widzenia uczestników?
Obowiązki dyrektora niestety uniemożliwiły mi dokładnie przyglądanie się pracy uczestników – cieszę się, że dzisiaj będę mógł zobaczyć efekty w postaci gotowych filmów. Oczywiście nie mam oczekiwania, że powstaną tutaj profesjonalne filmy – jeśli tak, to bardzo fajnie, natomiast jeśli była to nawet bardziej zabawa lub po prostu nowe doświadczenie dla uczestników warsztatów, to bardzo dobrze, że mogli w ten sposób spędzać czas – tworząc filmy a nie siedząc przed telewizorem i je oglądając.

Materiał wytworzony w ramach projektu zrealizowanego w programie Akademia Orange.