O działaniach z dziećmi słów kilka, czyli dobry oldschool nie jest zły!

tekst: Dorota Borodaj, Towarzystwo Inicjatyw Twórczych "ę", 2010

Stanąć na rzęsach, czyli dlaczego dziecko to najbardziej wymagający odbiorca

Planując działania z dziećmi – wszystko jedno, czy będzie to jednorazowa akcja, czy cykl imprez „pod hasłem” pamiętajmy, że warto zawiesić sobie poprzeczkę jak najwyżej. Dzieci to czujni obserwatorzy i surowi sędziowie – znudzone zarażą ziewaniem nawet dorosłych, zniechęcone – kategorycznie odmówią udziału w zabawie. Z drugiej strony pamiętajmy, że nie ma bardziej spontanicznych, otwartych i chętnych do działania odbiorców! Wyzwaniem niech będzie dla nas ucieczka od cukierkowej, disnejowskiej stylistyki. Szukajmy w głowie wrażeń i wspomnień z własnego dzieciństwa, pytajmy o nie rodziców i…dziadków! Zapomnijmy na chwilę o wszystkim, co mechaniczne, na baterie, co strzela laserem, oślepia błyskiem tysiąca światełek. Szukajmy prostych rozwiązań, sięgajmy po narzędzia, które rozbudzą wyobraźnię. Lepmy z dziećmi nowe światy z plasteliny, papieru, gliny. Pokażmy rodzicom, że warto odłożyć na bok pilot od telewizora, wyłączyć komputer.

 

Bajkowanie, czyli jak dorośli zapraszają dzieci na to, do czego sami chętnie daliby się zaprosić

O tym wszystkim myślimy, organizując w „ę” Bajkowanie. Raz w miesiącu, w niedzielne południe, ze starego rzutnika wyświetlamy bajki kliszowe ze starego rzutnika „Ania”. Pamiętają je wszyscy, którzy dorastali między latami 60-tymi a początkiem lat 90-tych. Sami nie wiemy, ile takich rzutników i kolorowych pudełek z rulonami klisz chowa się pod kurzem piwnicach. Tych bajek wydano tysiące. Od klasyki, jak „Kopciuszek” czy „Śpiąca królewna”, przez dziesiątki, setki tytułów wierszy, legend i opowieści. Większość w kolorze, wiele – na kliszach czarno-białych. Ich oglądanie otwiera przestrzeń niezwykłego spotkania. Młodszym dzieciom starsi muszą czytać – więc jest trochę jak przy wspólnym czytaniu książek. Jednocześnie obraz zajmuje pół ściany, oczy postaci są na wysokości naszych oczu, kolory odbijają się na twarzach. Rzucamy na ten bajkowy świat własny cień. Jesteśmy w nim.

Podczas Bajkowania wyświetlamy dwie bajki kliszowe i – już z „nowoczesnego” rzutnika i komputera – bajkę współczesną. Szukamy na półkach księgarń i na domowych półkach naszych zaprzyjaźnionych maluchów książek, które chcielibyśmy polecić innym. Sięgamy po najlepsze propozycje na współczesnym rynku wydawniczym. Kontaktujemy się z wydawnictwami, które pozwalają nam skanować ilustracje – traktujemy je podobnie jak bajki kliszowe. Każde spotkanie ma jakiś temat: „Morze”, „Wędrowanie”, „Kosmos”, „Czary-Mary” itd. Prezentacja trzech opowieści zajmuje ok. 50 minut. Staramy się, żeby żadna z nich nie była zbyt długa. Po dwóch „kliszówkach” robimy 10-minutową przerwę – w sam raz na soczek, siusiu, wybrykanie się (i na przełączenie rzutnika?). Kluczową rolę w Bajkowaniu odgrywa nasz opowiadacz. Patryk Zakrocki to muzyk, kompozytor, ale przede wszystkim-tata. Na każde Bajkowanie przynosi instrumenty, z których skrzypce należą o tych najbardziej rozpoznawalnych. Czytając bajki, często odbiega nieco od ich „rzeczywistej” treści, dialoguje z dziećmi, tworzy własne światy – również te muzyczne, bo muzyka jest tu równie ważna, co słowo. Improwizuje, daje się ponieść historiom, bawi się nimi razem ze swoimi słuchaczami.

Po prezentacji wszystkich bajek kolejne kilkadziesiąt minut spędzamy na warsztacie plastycznym. Prowadzi je dla nas Kasia Sawko, doświadczona animatorka, dziewczyna o nieograniczonej wyobraźni. Staramy się, aby warsztat również łączył się z tematem danego spotkania. Dzieci malowały już mapę swojego miasta („Wędrowanie”), budowały własny układ słoneczny („Kosmos”), tworzyły z papieru mieszkańców podwodnego świata („Morze”).


Ciocia dobra rada, czyli jak zmęczyć, żeby nie zamęczyć

Padnie tu być może parę oczywistości, ale warto je powiedzieć powtarzać. Planując działania z dziećmi, uściślijmy przede wszystkim ich wiek. Zbyt zróżnicowana wiekowo grupa nie zawsze sprzyja dobrej pracy. W przypadku Bajkowania praktyka pokazała, że najlepiej bawią się dzieci w wieku 3-5 lat. Równocześnie wiemy, że tak małych dzieci nie możemy zbyt długo trzymać w bezruchu – wyczuwamy, kiedy są już lekko zmęczone, kiedy spada ich uwaga (ideałem wydaję się tu być działanie po ok. 20-30 minut i następująca po nich krótka przerwa). Dzieci siedzą na podłodze, obłożonej kolorowymi dywanami i poduchami – mogą się kłaść, rozciągać, leżeć na brzuchu – jak im najwygodniej. To też ważne, bo zdrętwiałe nogi i obolała pupa nie sprzyjają skupieniu nawet u dorosłych. Dajmy dzieciom swobodę, ale równocześnie pokazujmy że są pewne zasady obowiązujące nas wszystkich. Jeśli jakieś dziecko za bardzo broi, przeszkadza innym – nie bójmy się zwrócić mu uwagi, poprośmy rodzica o pomoc, starajmy się wciągnąć tego malucha w działanie – zamiast przeszkadzać, może pomóc komuś, kto nie radzi sobie z jakimś zadaniem, pomóc prowadzącemu w zajęciach plastycznych itp.

Angażujmy rodziców. Wielu z nich co prawda z ulgą oddaje swoje pociechy na te kilkadziesiąt minut, ale są tacy, którzy sami chętnie biorą udział w działaniach. Jeśli zajęcia plastyczne, które przygotowaliśmy, wymagają zaawansowanej sprawności manualnej, użycia nożyczek itp. – uprzedźmy o tym wyraźnie opiekunów, poprośmy ich o pomoc.

Sięgajmy po narzędzia, które rozwiną nie tylko wyobraźnię, ale i zdolności motoryczne dzieci. Nieśmiertelna plastelina jest tu naprawdę genialna. Jeśli mamy możliwość wcześniejszego kontaktu z rodzicami, uprzedźmy ich, żeby nie ubierali dzieci w najczystsze niedzielne sweterki. Jeśli nie przygotujmy specjalne fartuszki lub taki zestaw zabaw, który nie sprawi, że mamy i tatusiowie znienawidzą nas przy pierwszym praniu.

Testujmy zabawy, które chcemy zaproponować! Zawsze może się okazać, że farba schnie za wolno, papier nie daje się tak łatwo ugniatać, flamaster który miał szybko zasychać rozmazuje się na wszystkim, łącznie z nami.

Nie trzymajmy się sztywno planu – jeśli energia dzieci idzie w innym kierunku, niż początkowo założyliśmy – spróbujmy za nią podążać. Pamiętajmy, że to czas specjalnie dla nich.

Szukajmy lokalnych sprzymierzeńców, partnerów, przyjaciół! Cukierni, która zgodzi się dostarczać słodkości, artystów, którzy chcieliby spróbować pracy z dziećmi – jeśli chcecie sięgać np. po muzykę, jak my w przypadku Bajkowania, zastanówcie się, kto z waszego otoczenia mógłby wejść w taką przygodę. Jeśli organizujecie np. akcję czytania bajek – zapraszajcie sąsiadów, mieszkańców waszych miejscowości (listonosza, policjanta, panią doktor) żeby przyłączyli się do Waszej akcji. Może znacie lokalne kółko teatralne? Jego uczestnicy mogą okazać się fantastycznymi partnerami. Rozglądajcie się uważnie – może znacie kogoś, czyje umiejętności lub po prostu niezwykły charakter mógłby zaistnieć w działaniach z dziećmi? Zastanówcie się, co mogłoby się narodzić z waszego spotkania!

Szperajcie w Internecie, ale przekopujcie też stare książki z zabawami dla dzieci. Dzisiejszy renesans dawnych zabawek i rozrywek dziecięcych nie bierze się z nikąd. Technologia może zmęczyć, choć pewnie nigdy nie przestanie kusić. Proponujcie alternatywę.

Spotykajcie w swoim działaniu rodziców. Zachęcajcie ich do czynnego udziału. Pokazujcie, że czas spędzony z dzieckiem paradoksalnie może im samym pozwolić na chwilę oddechu od codziennej bieganiny.

Piciu i siusiu to podstawa udanych zajęć!

Podczas zajęć plastycznych wymyślajcie i róbcie z dziećmi rzeczy, które będą mogły zabrać ze sobą do domu. Budujmy trójwymiarowe przestrzenie, używajmy różnorodnych materiałów – plasteliny, liści, bibuły, tkanin, ziaren.

Wszystko to brzmi znajomo, ale podstawowych informacji nigdy dość. Na koniec zostawiam najważniejsze - bawcie się dobrze!!

 

 

Materiał wytworzony w ramach projektu zrealizowanego w programie Akademia Orange.