O warsztatach na scenie

tekst: Olga Mickiewicz, 2011

Jakie umiejętności warto ćwiczyć na warsztatach teatralnych, jak rozwijać wyobraźnię i dlaczego warto wystąpić z własnym spektaklem przed publicznością - na te pytania odpowiada Michał Hachlowski, reżyser, dyrektor artystyczny Narodowego Teatru Edukacji we Wrocławiu.

Czy warto w ogóle zabierać się za organizowanie warsztatów teatralnych samemu? Czy konieczna jest pomoc doświadczonego instruktora?

Oczywiście, że można spróbować zrobić warsztaty teatralne samemu. Najważniejsze są chęci i pasja. Jeżeli ktoś ma te dwie rzeczy, wystarczy się odpowiednio przygotować i już można takie warsztaty prowadzić.

Jak się przygotować do zajęć z dziećmi?

Bardzo ważne jest, zarówno w przypadku osób młodszych i starszych, żeby uczyć ich poprawnej wymowy. W internecie są dostępne różnego rodzaju ćwiczenia dykcyjne, można sobie zobaczyć, w jaki sposób ćwiczyć wymowę.

Dzisiaj większość z nas mówi bardzo niewyraźnie.

Warsztaty teatralne w ramach programu Seniorzy w Akcji w Alwerni, prowadzone przez Michała Hachlowskiego (fot. Tomasz Adamowicz)

I bardzo cicho.

Zgadza się. Wstydzimy się, nie potrafimy wypowiadać się publicznie, w szkole czy w pracy. Coraz więcej piszemy, coraz mniej mówimy. Nawet w domu coraz mniej ze sobą rozmawiamy, spędzamy czas przed komputerem i telewizorem. Dlatego na warsztatach trzeba jak najwięcej mówić, wyciągać słowa od uczestników.

Ja na przykład zawsze zadaję dzieciom jakieś pytanie, tak żeby musiało ono wstać i powiedzieć coś od siebie. Krzyczeć w grupie jest zawsze łatwiej, samodzielna wypowiedź wymaga już odwagi cywilnej.

Ćwiczmy też oddech - coś, wydawałoby się, zupełnie oczywistego, co jest naszą funkcją anatomiczną, często robimy niewłaściwie.

I wreszcie - trzeba rozgrzewać mięśnie twarzy. Masować żuchwę, składać usta w dzióbek, potem rozciągać je w uśmiechu. Kiedy się wstydzimy albo denerwujemy, zazwyczaj napinają nam się wszystkie mięśnie, także twarzy - to powoduje, że mówimy jeszcze bardziej niewyraźnie, a przecież aktorzy pracują głosem. Jeżeli chcemy stać się nimi na jakiś czas, musimy nad mówieniem popracować.

Jakie jeszcze umiejętności trzeba ćwiczyć?

Warto rozwijać wyobraźnię u dzieci. Puścić jakąś muzykę, przeczytać fragment jakiejś opowieści i poprosić, żeby we własnej wyobraźni przeniosły się w jakieś inne miejsce. Pytajmy je o to z czym im się kojarzą różne rzeczy. Każdy może sobie wymyślić ćwiczenia, które pozwolą puścić wodze fantazji.

A co jeżeli prowadzimy warsztaty z osobami dorosłymi? Sprawdzi się ten sam zestaw ćwiczeń?

Tak, to są rzeczy uniwersalne, chociaż tu dochodzi jeszcze jedna sprawa. Dorośli czasem mają więcej zahamowań, niż dzieci. Rozciąganie żuchwy albo opowiadanie wymyślonych historii może im się wydać infantylne. Tutaj warto więc zwracać uwagę na to, żeby ich stopniowo otwierać - także na drugiego człowieka, bo przecież teatr w dużym stopniu na takim właśnie otwarciu się opiera.

Praca z dziećmi tym się różni od pracy z dorosłymi, że wymaga więcej cierpliwości, niektóre rzeczy trzeba im dosłownie tłumaczyć. Ale ćwiczy się te same rzeczy.

Nie powiedziałem jeszcze o ruchu i świadomości własnego ciała. Dobrym pomysłem jest na przykład przeprowadzenie ćwiczenia do jakiejś wybranej muzyki. Zadajemy uczestnikom jakiś temat, a oni w rytm muzyki muszą nam, za pomocą samego ruchu, przekazać pewną treść.

Warto wziąć pod uwagę, że istnieją różne rodzaje teatru - teatr tańca, teatr lalek, pantomimy, dramatyczny - z każdego gatunku można coś zaczerpnąć.

Czy takie warsztaty muszą się kończyć spektaklem?

Dobrze, żeby tak było, bo tylko podczas jakiegoś pokazu możemy ocenić, czy udało nam się coś zrobić, czy nie. Uczestnicy, jeżeli od początku wiedzą, że będą musieli wyjść na scenę, nie mogą się zamknąć i wycofać - muszą pracować, bo każdemu przecież zależy, żeby dobrze wypaść. Na zajęciach szybko przyzwyczajamy się do obecności kilku, czy kilkunastu osób. Co innego, kiedy musimy wyjść na scenę - nogi trzęsą się ze strachu.

Nie ma tak naprawdę znaczenia efekt artystyczny - możemy zaprosić choćby tylko swoich znajomych i wiadomo wtedy, że widownia będzie nam przychylna. To ważne, żeby się nie zrazić - nie stawiajmy sobie poprzeczki zbyt wysoko.

Pan podczas pracy nad spektaklem z dziećmi, zastosował ciekawą metodę - aktorzy nie mieli tekstów gotowych do nauczenia, tylko improwizowali.

To się sprawdza, kiedy do pokazu jest mało czasu i szkoda go wtedy na uczenie się tekstów na pamięć. Konieczność improwizacji zmusza do myślenia, a poza tym - taki tekst brzmi naturalnie.

Gramy tematami - aktor musi wiedzieć, co ma powiedzieć. Jeżeli ktoś nie rozumie, co dana postać ma do przekazania - to wyrecytuje sztywną formułkę, którą tak często słyszymy w spektaklach z udziałem dzieci. Dzieci mówią coś, bo tego się nauczyły, ale nie rozumieją, jakie to ma znaczenie. Jeżeli mogą do pewnego stopnia improwizować - uruchamiają wyobraźnię i naprawdę przeżywają to, co dzieje się na scenie.

 

Olga Mickiewicz